I bardzo dobrze że tak się dzieje
Już tłumaczę dlaczego.
Od dłuższego czasu widać dwa trendy. Jeden bardzo wyraźny u nas na chałturkach, ale także na mniej "ludycznych" scenach. Drugi z kolei widoczny w produkcji i kompozycji. Przejadę się szybko po obydwóch.
1. Trend na nie-granie. Sami na forum doskonale wiemy i były toczone o to wielogodzinne wojny w dyskusjach - na chałturach się teraz praktycznie NIE GRA. Po prostu nadzoruje się pracę "samograja" i ewentualnie dośpiewuje melodię z tekstem i dogrywa jakieś partie. Ale wiemy, że muzycy-chałturnicy sami wykopali sobie pod sobą dół. Najpierw zmniejszali składy zespołów, bo kupowali parapety które zastępowały perkusistę, basistę, gitarzystę (z MIDI czy "stylów z łapy" to bez różnicy). A potem nagle szok, bo "zespół" trzyosobowy niczym się nie różni praktycznie od DJa, więc młodzi też często wybierają DJa.
Na nie-chałturniczych scenach jest trochę podobnie, bo coraz częściej muzycy korzystają z backing tracków i podobnych patentów na scenie - zmniejszając przez to składy i dodając rzeczy, które normalnie wymagałyby tabunu muzyków na scenie.
2. Trend na nie-komponowanie. To już od dawna widać w produkcji muzycznej. Przytłaczająca większość muzyki bazuje na gotowych loopach lub programowanych sekwencjach MIDI. Kiedyś, żeby nagrać utwór, trzeba było zwołać do studia muzyków sesyjnych, dać im zadanie do wykonania - albo partyturę w nutach, albo chociaż kwity, a oni wtedy mogli dołożyć coś "od siebie". Ten dodatkowy pierwiastek powodował podwyższenie jakości utworów, ale też i ich trudności - bo żaden "producent" nie wymyśli takiego beatu perkusyjnego albo linii basowej jak zawodowy basista.
Ja akurat przykład mam w domu. Moja żona jest zawodową basistką - taką po studiach i z latami praktyki. I gdy sam czasami aranżuje jakiś utwór, to choćbym się nastarał i nakombinował (a kto mnie pamięta z forum ten wie, że aranżacje to mój "ficzer"), nigdy nie wymyślę takiej linii basu jak ona. Jestem klawiszowcem - owszem, napstrykam coś na klawiszach i będzie to spoko. Ale jak wjeżdża w to zawodowy basista, z inną "głową" i pełnym spektrum różnych artykulacji (od slapu, przez finger po tapping i flażolety) to moje linie basowe przy tym wymiękają - nie jestem w stanie nawet wymyśleć czegoś takiego, bo nie wiem jak to się na basie gra.
Ale w produkcji często jest już tak, że to jeden muzyk (klawiszowiec, gitarzysta, wokalista itp) cośtam sobie naklika w komputerach i powstaje z tego "jego muzyka". No tylko że, tak jak mówiłem, nie-basista nie wymyśli dobrej linii basu, nie-perkusista nie wymyśli dobrego beatu, nie-gitarzysta też nie wymyśli dobrej solówki.
Sumując obydwa te trendy wychodzi na to, że większość współczesnej muzyki można śmiało zastąpić generowaniem przez AI - bo AI jest tak samo "dyletanckie" w wielu kwestiach jak każdy domorosły producent. Producenci uprościli sobie robotę zastępując muzyków i wykształcenie narzędziami produkcyjnymi (loopami, vsti itp.) a teraz są w szoku, że wjeżdża w to AI i zastępuje ich samych
Dlatego ja, odkąd jestem na tym forum (chyba już z 10 czy więcej lat) zawsze mówiłem - aranżujcie, zmieniajcie, kombinujcie i grajcie z żywymi muzykami. Ja wiem, że leń, ja wiem, że "oj a ludzie i tak się bawią", ja wiem, że "ale ludzie lubio oryginały" albo "oj no ale rynek teraz trudny, trzeba z DJami walczyć". Ja wiem też, że żeby zaaranżować te 100-150 numerów potrzebnych na chałturkę, trzeba spędzić setki godzin, trzeba też mieć w ekipie sprawnych i kreatywnych muzyków. Ale tylko tak można zachować klimat żywej muzyki - kiedyś zagrożony przez samograjów i DJów, a teraz do tego jeszcze przez AI
Moja robota nie zagrożona, bo w realizacji dźwięku nie ma jeszcze takiego AI, które przyjdzie na salę, powiesi system, opnie zespół a potem pozwija kable i spakuje na busa